Siamienowice. Straż pożarna musiała interweniować po tym jak w oknie życia przy zakonie Sióstr Albertynek utknął nietrzeźwy 31-letni mężczyzna. Motywy jego działań nie są jasne, policja rozważa wątek rabunkowy lub zaburzenia psychiczne.

Zdarzenie miało miejsce wczoraj w godzinach popołudniowych. Mężczyznę odkryły siostry słysząc krzyki - standardowy alarm nie uruchomił się ponieważ okno nie zostało zamknięte. Nie wiadomo jak długo tam przebywał ani jakie miał zamiary.

Siostry, które rozmawiały z nim póki nie dotarła policja twierdzą, że Krzysztof najprawdopodobniej przeżył jakiś rodzaj załamania nerwowego.

- Mówił, że życie było dla niego trudne, zawsze czuł się niechciany. Biła od niego ogromna potrzeba bliskości, chciał żeby ktoś się nim zaopiekował. Zrobiło nam się go żal. Będziemy się za niego modlić - relacjonuje siostra Wiktoria.

Mężczyźnie nie udało się uwolnić nawet z pomocą policji, potrzebna była asysta strażaków, którzy specjalnym sprzętem wycieli kawałek ramy okna. Po oswobodzeniu Krzysztof został przewieziony na komendę celem przesłuchania.

Informacja szybko obiegła wszystkie media.

Badanie wykazało, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Wg nieoficjalnych informacji zanim został zwolniony do domu została mu udzielona pomoc psychologiczna.

Okna życia to specjalnie przygotowane miejsca, gdzie można anonimowo pozostawić noworodka, jeśli z jakiś przyczyn matka nie może się nim zaopiekować. Rodzice nie są poszukiwani, a dzieci trafiają do adopcji. Funkcjonują niemal w całej Europie. W Polsce jest ich kilkadziesiąt.

Niedawno ONZ zarekomendowało ich likwidacje, ze względu na pozbawianie dzieci tożsamości, jednak okna do tej pory uratowały kilkadziesiąt istnień, a trudno o lepszą alternatywę.