Bielskowa. Wczoraj w godzinach wieczornych na obrzeżach miasta do jednego z kościołów dostała się grupa mężczyzn. Jeden z nich, 26-letni Wojciech Grochowicz postanowił wcielić się w księdza i przemówić do wiernych przez zamontowane na terenie głośniki.

Nie wiadomo do końca jakie były motywy działania grupy, według policji był to najprawdopodobniej pijacki wybryk. Wojciech stwierdził, że dawno nie był w Kościele i chciał “przypomnieć sobie jak jest w środku”. Poza tym myślał, że są one “całodobowym dobrem wspólnym”.

Zeznania sprawców różnią się, jednak policja ustaliła, że do kościoła weszli ok. godziny 22.30. Sprzęt audio znaleźli dopiero przed północą. W międzyczasie mieli m.in. poprzestawiać obrazy drogi krzyżowej, opróżnić butelkę wina mszalnego, spalić cały zapas kadzidła oraz poustawiać ławy kościelne w kształt uśmiechniętej buźki.

Po znalezieniu mikrofonu Wojciech wpadł na pomysł oznajmienia przez megafony wiernym, że właśnie kończy się świat, biskupa do piekła wciągnęły diabły i tylko on z grupką ministrantów walczy z ciemnością. Wszystko to miało się wydarzyć, bo wierni "potwornie grzeszyli". Zaprosił też wszystkich “w tych ostatnich chwilach na koncert organowy światowej sławy muzyka”, którym miał być jeden z mężczyzn.

Starsi parafianie, którzy mieszkają blisko kościoła wpadli w panikę, wielu z nich ustawiło w oknach obrazki z Maryją i innymi świętymi. Pogotowie zostało wezwane do jednej ze staruszek, która zasłabła słuchając niepokojących wieści.

Co ciekawe mężczyźni sami wezwali policję, ponieważ zatrzasnęli się w murach kościelnych, a kiedy skończyli żartować chcieli po prostu wrócić do domu.

Grupa została wylegitymowana oraz ukarana mandatami w wysokości 500zł. Sprawa może mieć dalszy ciąg przed sądem, jeśli władze kościelne wystąpią z oskarżeniem prywatnym.