Kędzierżyn. Na wokandę trafiła właśnie jedna z wielu spraw dotyczących nienależytego wykonania umowy, jednak tym razem przedmiot sporu jest dosyć specyficzny. 19-letni Sebastian Marionow skarży producenta filmu porno o przedstawienie go w niekorzystny sposób.

Mężczyzna wystąpił w odważnym filmie porno dwa lata temu. Z przyczyn finansowych nie został on wydany aż do zeszłego miesiąca. Po obejrzeniu go początkujący aktor stwierdził, że nie jest to obraz, który został uzgodniony między producentem, a jego agentem.

- Mojemu klientowi została przedstawiona zupełnie inna wizja niż zaprezentowano w wydanym obrazie, różnica jest kolosalna - mówi Jarosław Rembiszewski, agent pokrzywdzonego - Rozmawialiśmy o produkcji na miarę Playboya, tymczasem otrzymaliśmy nędzne podwórkowe porno, które na kilometr trąca amatorką.

W pozwie wymienionych jest szereg rzeczy, które zdaniem powoda są nie do przyjęcia: reżyseria, oświetlenie, makijaż, ujęcia kamery oraz dźwięk. Sąd powołał biegłych, którzy mają porównać tą produkcję z wybranymi filmami z wytwórni Playboy i ocenić odstępstwo od tej formy w każdym z wymienionych działów.

Film nadal jest dostępny w sprzedaży. Sędzia nie przychylił się do wniosku o wycofanie go z dystrybucji na czas procesu. - Uważam, że nasz obraz jest bardzo profesjonalny i wypełnia w stu procentach postanowienia kontraktu - mówi pozwany producent, dodając, że całe zamieszanie wynika z opóźnionego wydania - Rozumiem, że ktoś może stwierdził, że to nie jest branża dla niego, ale my już ponieśliśmy koszty produkcji, łącznie z opłaceniem gaży aktorów. Ten pozew jest nie w porządku.

Prawnicy oceniają, że szanse na wygranie procesu są niewielkie. W kontrakcie musiałby być zapisana poprodukcyjna akceptacja dzieła przez aktora, jednak jest to rzecz, która praktycznie nie występuje w branży filmowej, ze względu na ogromne koszty takich przedsięwzięć i mnogość ekipy aktorskiej.

Biegli mają 30 dni na dostarczenie ekspertyzy, na podstawie której sąd wyda wyrok.