Policjanci z patrolu nocnego byli zmuszeni zatrzymać i przewieźć do izby wytrzeźwień awanturującego się, 31-letniego mieszkańca naszego miasta. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna sam wsiadł do radiowozu myląc go z taksówką.

Krzysztof Nowak (sąd zezwolił na publikacje danych osobowych z uwagi na brak skruchy) prawdopodobnie wracając z suto zakrapianej zabawy pomylił policyjnego koguta z oznaczeniem miejskich przewoźników.

Ku zdziwieniu policjantów otworzył drzwi, rozsiadł się na tylnej kanapie i zażądał od kierowcy kursu do domu. Kiedy drugi z funkcjonariuszy odwrócił się, aby upomnieć niechcianego pasażera zdziwiony miał mu odpowiedzieć - Wypad, byłem tu pierwszy! - kopiąc w jego fotel.

- Nigdy nie słyszałem, żeby którykolwiek z kolegów miał taką sytuacje, zwykle osoby pod wpływem alkoholu trzymają się od nas z daleka - mówi sierżant Wojciech Puchałke - Całe szczęście, mamy teraz kamery w radiowozach, inaczej nikt by w to nie uwierzył.

Po przewiezieniu na izbę wytrzeźwień Pan Krzysztof domagał się paragonu za wykonaną usługę. Na miejscu okazało się, że miał ponad 3 promile alkoholu we krwi. Jego tożsamość udało się ustalić dopiero po tym jak przebudził się prawie dwie doby później by stanąć przed sądem 24-godzinnym.

Mężczyzna został skazany za znieważenie funkcjonariusza publicznego z art. 226 §1 k.k. na 30 godzin prac społecznych, grzywnę w wysokości 2000 zł oraz został zobowiązany do pokrycia kosztów pobytu na izbie wytrzeźwień, jak również czyszczenia tapicerki radiowozu, na którą oddał mocz.

Wyrok jest nieprawomocny, mężczyzna pomimo utrwalenia zdarzenia na wideo nie przyznaje się do winy.